Zastanawiam się, czy jeśli Malcolm rzeczywiście był duchem od czasu włamania i postrzelenia, to
jakim cudem spotkał się z matką Cole`a (Scena, w której Cole wchodzi do domu a tam na
fotelach siedzą jego matka i Malcolm)? Ba, matka nawet mówi do Malcolma "Masz godzinę."
Potem Malcolm wymyśla grę w odgadywanie myśli. Ale jeśli Malcolm był duchem, to jakim cudem
rozmawiał z matką, skoro inni go nie zauważali?
Nie rozmawiał z nią. Obejrzyj film jeszcze raz a przynajmniej tę scenę. To akurat można wyjaśnić. Gdy się ogląda film pierwszy raz, wydaje się , że matka Cole'a przynajmniej wie o obecności Malcolma, ale na pewno nie rozmawia z nim. Polecenie "Masz godzinę" dotyczy czegoś innego.
Zwrot "masz godzinę" skierowany był do Cole'a. Chodziło o to że za godzinę będą naleśniki:) (chyba) i Cole ma godzinę czasu dla siebie.
no dobra, ale już tak poza tym co było pokazane w filmie to Malcolm musiał jakoś dostać się do tego domu. kto otworzył mu drzwi? nie zdziwił się że nikt ani dzień dobry ani spier...? tylko tak siedzieli na fotelach i się nie odzywali przez cały czas jak czekali na chłopca? Film jest świetny ale niedopracowany w 100%.
No w sumie masz rację, ale z drugiej strony jest powiedziane, że umarli nie wiedzą, że nie żyją, można więc wnioskować, że ich "umysły" (czy jak to nazwać) działają trochę inaczej niż u ludzi żywych, np. nie rejestrują pewnych oczywistych faktów. W przeciwnym razie wszystkie duchy (nie tylko Malcolma) szybko zorientowałyby się, że coś jest nie tak. Malcolm mógł więc po prostu pojawić się w fotelu, a jego podświadomość "dorysowała" mu resztę historii, jak się w owym fotelu znalazł. Przynajmniej ja tak to sobie tłumaczę :)
Też tak myślę, bo w przeciwnym razie pierwsza rzecz, która byłaby nielogiczna w postępowaniu Malcolma ( z pewnością przez niego zauważona) to brak rozmowy z ukochaną żoną...